- Oglądałeś wiadomości w telewizji? - spytałem przyjaciela. Zaraz pożałowałem pytania. Odpowiedź znałem od lat.
- Wiesz, że jestem niewierzący. - beznamiętna odpowiedź nie wróżyła nic dobrego. Kara jednak była. Znałem wieloletnią wrogość przyjaciela do zdecydowanej większości mediów.
Nawet nie zdążyłem cokolwiek powiedzieć.
- Nic mi nie mów. Nie mam ochoty na wysłuchiwanie kolejnych kłamstw, zmanipulowanych informacji czy prognozy pogody, która sprawdza się dopiero po fakcie.
Coś tobie opowiem.
- Niedawno rozmawiałem z Panią Teresą ( "wiekowa" przesympatyczna osoba, znana mi również - przyp. aut.). Opowiadała mi jak przed wojną, a mieszkała wówczas w Łodzi, co jakiś czas pukał do drzwi sprzedawca różnych drobiazgów. Mogła u niego kupić niemalże wszystko, co potrzebne było w domu, zaczynając od igły a skończyć na skarpetach. Taki rytuał w rodzaju:
"Witam najpiękniejszą panienkę pod jasnym słoneczkiem. Pasta Kiwi but ożywi!" - i podsuwał jej pod nos pudełko z zestawem trzech kolorów past do butów, czarny, brązowy, biały.
Taki występ miała raz na dwa tygodnie, czasem rzadziej. W czasach PRL-u zniknęli domokrążcy, za to pojawili się "wozacy". Wjeżdżał na podwórze wozem ciągniętym przez szkapę i wołał na głos - "Szmaty, butelki kupuje.." itd. Przeciągając samogłoski.
- Pamiętam to doskonale. Miał taką ręczną wagę. Trzymał w ręce, zahaczał szmaty i odczytywał wagę. A także sprzedawał. O ile dobrze pamiętam garnki, kubki metalowe, łyżki, widelce, czasem coś szczególnie rzadkiego. No i ostrzył noże, siekiery...
- No i dawał nam, dzieciakom po małym, cienkim czerwonym lizaku. Zostawmy owe wspomnienia na wigilijny wieczór. Dobrze, że wspomniałeś o siekierze. - bezceremonialnie wszedł mi w słowa.
- Co mi chciałeś wcześniej powiedzieć? O telewizji? Przecież to w przeważającej części zwykłe mataczenie, nachalne wciskanie badziewia. Panią Teresę nachodził raz na dwa tygodnie domokrążca. Miły, sympatyczny, chociaż czasem mówiła bywał zmęczony czy schorowany. Wtedy był mniej "głośny". Zawsze jednak "pas".
Kultura pełną gębą i najważniejsze, czym zasługiwał na uznanie - nie sprzedawał czy wciskał jej kitu.
Tego chamskiego badziewia, jakie króluje teraz w wielu domach. "Pasta Kiwi but ożywi". Jak myślisz, dlaczego ta marka wygrywała z innymi pastami? To nie był bubel.
W całej tej historii jest bardzo ważna rzecz - Pani Teresa mogła zamknąć mu przed nosem drzwi. Nie słuchać, nie kupować. Ważnym, dodatkowym elementem to fakt, że Pan Stasiu czy Zenek nie ładował jej się do chaty buciorami z oblepionym błotem. Stał grzecznie w progu i "nawijał". "Wozak" także. Kto ich nie życzył sobie, tego z szacunkiem omijali. Nachalstwo nie było ich w naturze i kulturze.
A teraz? Tak na gorąco, spójrzmy na teraźniejszość z punktu widzenia Pani Tereski. Czy ktoś pyta ciebie grzecznie czy masz ochotę na zatrutą dioksynami żywność? A może masz ochotę na wyższą emeryturę? Co byś powiedział na wysokiej, jakości nóż kuchenny?
Kto tym handluje teraz? Badziewiarze wraz z pomocnikami manipulacji. Cwaniakami, którzy z prawdziwym public relations nie mają nic wspólnego. Nic. Zero. Oni do Pana Stasia czy Zenka to odwrotność człowieczeństwa. Tamci mieli, powiedzmy „płytkie czy marne” wykształcenie. A obecni? Niemalże każdy po wyższych studiach a spora część "zaliczyła" zagraniczne uczelnie.
Co nam oferują?
Banki w Polsce to w znacznej części zwykłe tzw. "kioski bankowe". Znajomy podpisał tzw. umowę konta elektronicznego i przez ponad tydzień był bez... konta, gdyż jakiś "badziewiarz" nie wysłał mu tokena na czas. A tak pięknie, cudownie jest w „reklamie”. Przez banki w Polsce straciłem zainteresowanie znanymi polskimi aktorami. Jeden z nich dla przykładu, z uporem maniaka wmawia mi, że konto internetowe jest za darmo. "Zapomniał" cudotwórca dodać, że utrzymanie czyli „dotarcie” do tego konta przez internet w Polsce kosztuje i to całkiem sporo. Jak mam "stówę" wydać na wątpliwy internet to wolę już osobistą wizytę w placówce. Raz w miesiącu. O nadzorze bankowym w Polsce można by przegadać cały rok. To tak jakbyś czytał Morsztyna i jego bajkę o Królewnie Banialuki.
Chcesz poruszyć samą telewizję? Za kłamstwo czy wciskanie kitu ludziom w wielu krajach dostaje się po "uszach". A w Polsce? Minister Rostowski z pięknym uśmiechem i pogodnie wciska Polakom, że PKB jest wysokie. Badziewie? Nie? To, dlaczego milczy jak grób, w jakim tempie rośnie dług każdego Polaka wobec innych? Co mi po sztucznym biuście? Wzrost PKB jest przecież sztuczny! Przecież ten wzrost to wyłączny wynik drukowania dodatkowych pieniędzy. Nie pracy. Gdyby Gutenberg nie wynalazł druku wielu naganiaczy badziewia pasło by uczciwie „birki” a nie pławiąc się w luksusie liczyli miliony, śmiejąc się w kułak z innych. Z naiwności i łatwowierności ludzi.
Gdzie są ekonomiści w tym kraju? Niemalże każdy obecny rząd polski nie daje sobie rady niemalże we wszystkim, ale w mediach jest super. Badziewie?
O Sejmie wolę nie mówić. Prawie każda ustawa nadaje się do Trybunału Konstytucyjnego. Tworzymy wyjątkowo kiepskiej jakości Ojczyznę. A kto tworzy? Posłowie. Partie i to wszystkie w Polsce.
Nie widzę żadnej różnicy między PO, PiS, SLD, PSL czy nowymi grupkami z tzw. inbredu. Ten sam wór. Są jak ci domokrążcy. Pchają się na bezczelnego do każdego domu. Różnią się od tych wcześniejszych tym, że wypracowali wyjątkowo bezczelne metody, pozbawione kultury i etyki, zasad moralnych. Wypracowali perfidne sposoby na tych, co spróbowali zamknąć drzwi przed ich nachalstwem i brakiem kultury. Jeśli nie potrafią ciebie dopaść przez media to zrobią to pod płaszczykiem prawa. Łupią podatkami w rodzaju VAT czy akcyza, rżną jak cielaki w rzeźni różnymi opłatami, datkami, nawoływaniem do wspierania „dziwnych fundacji. "Pitolą" coś pod nosem o jakiejś walce z korupcją, bandytami czy przekrętami gospodarczymi.
Zdrowa żywność? Jak czytam, że w Krakowie sanepid dopuszcza do obrotu konserwy sprzed 25 lat do obrotu, to oczy przecieram z zdumienia. Toksyny w żywności z Niemiec. Oficjalnie w Polsce nie było importu z Niemiec tego towaru. To jakiś żart? Zbyt dobrze znam firmy niemieckie, ich mentalność i sposoby działania, aby nie wiedzieć, że eksport do Polski to dla nich żaden problem. Można przecież wysyłać do Polski z innych krajów. Szwecja, Irlandia, Cypr i tak dalej. Po drodze papiery się „zmieniają”.
Badziewie to rodzaj towaru wyjątkowo kiepskiej jakości. To także nam wciskają znani publicyści szklanego ekranu. Gość inkasuje kilkadziesiąt tysięcy za wmawianie „cielakom”, że on dokopuje znanym politykom, zadaje trudne pytania. Bzdura. To tylko gra. Trudne pytania to zadaje sąd, po których zapada wyrok, skazujący lub uniewinniający. Jeśli taki czy taka chce robić porządnie swój program to nazajutrz ten polityk, przedsiębiorca znika w przepastną czeluść głupoty i do końca życia nikt o nim nie słyszy. A jak jest? W tych programach jest promocja nędzy rozumu. Od ponad dwudziestu lat te same twarze, te same problemy. Jak długo jeszcze? Z chęcią należałoby wziąć ową siekierę i odwrócić rolę. Pogonić to całe towarzystwo od badziewia.
Dlatego nie jestem wierzący w telewizję, gazety i inne cuda. Każdemu znajomemu mówię - zakaz oglądania telewizji o godz. 19.30 o 17.15 czy 18.50. A także jak komuś zaproponowano do domowej telewizji większy pakiet to od razu odmówić przesyłania różnych „info” i podobnych programów manipulacyjnych.
- Sorry, dzięki za dobre słowo człowieku. Jednak wrócę do pierwotnej kwestii czyli o telewizji. Po prostu chciałem się ciebie spytać, gdzie ty masz telewizor? Może niewłaściwie sformułowałem pytanie.
Przyjaciel spojrzał nieprzytomnie oczami. Wstał i poszedł do salonu.
- No stoi.
- To jest monitor, znam się na tym.
- A o to ci chodzi. Telewizor wraz z badziewiem wyrzuciłem a kupiłem monitor i odtwarzacz. Po co mam płacić abonament? Za co? Fallite fallentes. To moja siekierka i kolejny kroczek na wszechobecne badziewie. Teraz mam pewność, że gdy nacisnę guzik to nie zaatakuje mnie znienacka jakiś badziewiarz, który będzie mi wciskał, że „Pasta Kiwi mózg ożywi”…
- W co zamian?
- Wyrzuć telewizor, nie płać abonamentu a nie tylko zaoszczędzisz na kieszeni, lecz będziesz zdrowszy nie tylko na umyśle, lecz na ciele. Wybierać własne ścieżki, może internet, osobiste spotkania z ludźmi uczciwymi, których jest naprawde dużo w świecie. Może następnym razem o tym porozmawiamy, teraz zapraszam na kawę...
*Fallite fallentes - oszukujcie oszukujących - Ovidius.
*badziewie (pot.) rzecz lub rzeczy złej jakości, bezwartościowe Słownik 100 tysięcy potrzebnych słów PWN pod red. prof. Jerzego Bralczyka Warszawa 2006
* birka - owca z tłustym ogonem
Richard M. red. Paul Lomax styczeń 2011
.
Sprzedawcy "badziewia" czyli rzeź cielaków.