Rozmowa miała w roku 2011, i dotyczyła tzw. oszustw medialnych. Na czym owa rzecz polega? Na wykorzystaniu władzy medialnej w celu oszukania i wyłudzenia pieniędzy od zdecydowanej części „frajspoł” czyli naiwnych społecznie.
„Wieszamy przysłowiowe "psy" na polskiej kolei, czyli PKP. Dlaczego nie czynimy tego w stosunku do Zygmunta Solarza czy Mariusza Waltera? Skąd owa niechęć Polaków do obu Panów i innych z tej branży?
Zapewne wszystkich zaskoczy owe porównanie. PKP kontra media telewizyjne. Szaleństwo?
Jest coś, co łączy Marię Wasiak z wyżej wymienionymi. Tym czymś jest... punktualność. Tak, to jedno słowo "punktualność".
Sytuację PKP znamy doskonale. Media ( w tym Polsat, TVN, TVP i inne ) wprost szaleją za tym dziwnym tworem transportu. Nie ma dnia, aby nie dokopali kolejarzom. A to brudne toalety, dworce, wagony jednym słowem "brud i ubóstwo".
Generalnie jednak wszystkie media dokonują rzezi na... punktualności polskich pociągów. Super temat, w dodatku chwytliwy i szalenie łatwy w obsłudze dla mniej zdolnych dziennikarzy. A to już na rękę jest właścicielom mediów w Polsce. Duży obrót, duży zysk, niskie koszty. Łatwizna.
Spójrzmy jednak nieco inaczej na PKP. Od strony samych kolejarzy.
Prawdą jest, że spółka jest fatalnie zarządzana. Prawdziwych menadżerów nie warto szukać nawet lotniczym reflektorem. Szkoda czasu.
Przez PKP przewinęło się tylu "zbędnych, nieproduktywnych zarządców, dyrektorów, kierowników, że za te środki można byłoby na Syberii wybudować drugą nitkę magistrali syberyjskiej". To cytat osoby, która po iluś tam latach pracy w PKP postanowiła wyrwać się z kręgu "kolejorzy".
Ten sam "kolejorz" spytał się mnie czy wiem ile kosztuję zwykłe oparcie do fotela, montowane w pojazdach tzw. szynobusach. Skąd niby ja miałem wiedzieć? Jeszcze bardziej się wbiłem w fotel, gdy usłyszałem, że kawałek rurki, pomalowanej z kawałkiem drewna obszytego to kwota... ponad 620 złotych! Obiecałem sobie, że najbliższym czasie pójdę obejrzeć owe "cudo".
Jak zaczął opowiadać o przetargach na kolei, korupcji wśród części kadry kierowniczej PKP, o "dziwnych" złomowaniach majątku ruchomego naszych kolei, o "dodatkowych" zarobkach pracowników magazynów paliw itd. chciałem pieszo wiać z Polski. Wytrzymałem do miejsca opowieści, w którym to siedmiu pracowników brygady torowej zgrupowało się solidarnie wokół jednego pracownika dokręcającego śruby na rozjeździe. Jeden klucz, jeden pracownik i siedmiu wspaniałych wokół niego.
Na koniec jeszcze jeden cytat jego bogatego życiorysu.
"Na PKP wśród kadry kierowniczej nadal funkcjonuje schemat ochronny, identyczny, jaki istnieje w innych "spółkach skarbu państwa”, czyli policji, administracji państwowej, czyli urzędach miasta, gmin czy województwach, kopalniach, zakładach energetycznych, gazownictwie itp. Polega on na tym, że jeśli ktoś z kadry kierowniczej "podmoczy tyłek" nie zostaje zwolniony, lecz idzie do tzw. przechowalni i po jakimś czasie znów wyskakuje na powierzchnię, tyle, że w innym miejscu. Często na wyższym stanowisku, z lepsza pensją.
Gorzej jest z zwykłymi pracownikami. Czy wie Pan ilu zostało dyscyplinarnie zwolnionych zwykłych konduktorów tylko na podstawie pomówienia części pasażerów? Tylko pomówienia. Wystarczyło, że młody "gówniarz" chciał za darmo pojechać na zabawę do innego miasta. Zamiast kupić bilet, wsiadał do pociągu z znajomymi. Kiedy konduktor żądał okazania biletu, robił awanturę a nazajutrz pisał skargę do PKP, że konduktor nie chciał wypisać mu biletu, był pijany i chciał łapówkę. Miał świadków. I za to ludzie wylatywali z roboty. Żadnej przechowalni.
Podobnie jest w innych spółkach. Zwykły policjant za drobne uchybienie ma poważne kłopoty a komisarz? Nadinspektor? Ten sam schemat króluje w urzędach."
Zakończyliśmy rozmowę. Na odchodne uraczył mnie tekstem – „I na koniec ciekawostka. Żebyś Pan widział jak w PKP, kadra kierownicza żre się między sobą! Intrygi, donoszenie, szpiegowanie, kablowanie! Tego nawet podczas II wojny światowej nie było!”
Postanowiłem pieszo wrócić do domu. Żadnych "kolejorzy", autobusów, taxi. Był czas na przetrawienie tylu informacji.
Postawmy pytanie: czy opóźnienia pociągów powstają celowo z winy PKP?
Częściowo tak - pijany dróżnik, konduktor, czasem nie wytrzyma napięcia miesiączkowego maszynista i też zwykłego ogórka "zaleje wodą ognistą".
Jestem jednak pewny, że w ciągu jednego dnia w Polsce więcej po drogach "porusza się" ( tak, porusza, bo z jazdą to nie ma zbyt wiele wspólnego) pijanych, naćpanych kierowców niż maszynistów czy dróżników przez pięć lat.
Generalnie jednak opóźnienia pociągów nie są z winy.... PKP!
Czytając gazety, oglądając telewizję zwykły, szaraczek Polski odnosi głębokie wrażenie, że w PKP jest specjalna komórka zajmująca się opóźnieniami i bierze ekstra premię za każde spóźnienie składu.
Media idą jeszcze dalej. Wpadły na genialny pomysł "dokopania" PKP i rozpoczęły kampanię, której cel jest jeden - za każde spóźnienie odszkodowanie. I co ciekawe udało im się to.
Czy słusznie? Oczywiście, że tak. Skoro jest umowa, ktoś się z niej nie wywiązuje to jakaś rekompensata się należy.
Istnieje jednak druga strona medalu. W przeważającej części spóźnienia są dziełem, czego innego. Wszędobylska w Polsce mania kradzieży wszystkiego, co nie moje. Co roku PKP wpisuje w swoje koszty, jako kradzież kwotę grubo ponad 12 mln. Oczywiście wartość owa jest niedoszacowania, gdyż wartość skradzionego mienia wycenia "polski wymiar" w cenach zakupu, bez dodatkowych kosztów takich jak magazynowanie, montaż itd. Jakiś szalony "bizon" postanowił opuścić naczepę ciężarową na liniach trakcyjnych. To znów banda "wygłodniałych alkoholu cwaniaków" otwiera drzwi węglarek. "Kulturalny obywatel" niszczy muszlę w ubikacji a innemu nie spodobała się własna twarz, więc dewastuje lusterko PKP.
Tu masz pewne zdjęcia.
Zdjęcia terenów należących do PKP.
Sikający gość pod budynkiem kolejowym. Przyjrzyj się, ma aparat fotograficzny, znany nam gość z tutejszych mediów. Na tym zdjęciu masz … wysypisko śmieci? Nie, to obraz torowiska na stacji w Lesznie. Butelki po wszystkich płynach świata, podpaski higieniczne, torby foliowe, zużyte ubrania, gruz po remoncie jakiegoś domu, śmieci papierowe. Na każdym kroku musisz uważać na odchody ludzkie…
Nikt mi nie powie, że to zrobili pracownicy kolei. Widuje niemalże codziennie właścicieli tych „dóbr”. Chcesz obejrzeć może filmy z monitoringu? Seks, jakiś przemyt na rampie, itd.
Na 100 % to nie są kolejarze. To my Polacy.
Czy słusznie więc „drzemy pasy”? A może warto mniej łaskawym okiem spojrzeć na innych, którzy postanowili w sposób masowy "obsłużyć" Polaków w tej dziedzinie?
Co wspólnego ma PKP a telewizja w Polsce? Jedną rzecz.
Spóźnienia.
Generalnie wszyscy dziennikarze "wyzywają" PKP za opóźnienia pociągów. A ja mam inne zdanie. PKP w stosunku do całej telewizji w naszym kraju to niemowlaczek w opóźnieniach.
Masz tu pilot i program telewizyjny. Spróbuj wybrać jakiś film, program publicystyczny czy kulturalny. Znajdź godzinę nadawania i spróbuj obejrzeć. Paul, ponad 98 % programów ma opóźnienie przynajmniej dwie minuty i więcej! Jedynymi programami punktualnymi są wiadomości i serwisy informacyjne. A spróbuj zareklamować. Badziewie. Nikt nie słucha lub też nie potrafi czytać.
Mogę tylko jedno - nie ruszać pilota i nie włączać telewizora.
Spróbuj zsumować wszystkie opóźnienia i porównać z PKP. Aż się zdziwisz jak "rżną" stacje telewizyjne w skali roku.
Skala opóźnień jest ogromna! Próby „uregulowania” tematu to głupota. Po drugiej stronie nie ma nikogo z rozumem.
I to jest zastanawiające. Przecież w Polsacie pracują ludzie po wyższych studiach. Nie potrafią robić programów i emitować ich punktualnie?
Kto ich tak szkolił? Solorz? Kmiecik? A może studia zdobyli za przysłowiową „kostkę masła”?”
No cóż, faktycznie zadziwiające to w Polsce. Ludzie potrafią okradać samych siebie – PKP jest firmą żyjącą z dużych dotacji państwowych czyli de facto podatków obywateli, a jest im obojętne, że płacąc słony abonament telewizyjny od prywaciarza są „robieni w konia”, na okrągło przez dzień, miesiąc, rok, lata…
A gdyby tak wystąpić o odszkodowanie do Polsatu i innych nadawców telewizyjnych za opóźnienia w emisji programów? Załóżmy 1 złotówkę za jedną minutę. Usiadłem zacząłem liczyć…
Tak jakoś wyszło, że … A wam jakie korzyści przypadłyby?
Polityka w mediach.
Rok 2011
PKP kontra Polsat