Psy zaczęły nagle ujadać. Wyjrzałem przez okno. Pod domem stał samochód, z tych, co mówią wypasiona bryka. Wysiadło z niego dwóch jegomości. Elegancko ubranych. Rozglądali się wokół, zerkając, co chwila na dom. Azor i Ali prawie oszaleli, kiedy podeszli pod furtkę. Obserwowałem ich. Poznałem najpierw Adama, drugi... zaraz to chyba Roman. Ile to już lat nie widzieliśmy się? 20? Tak jakoś. Szukali dzwonka czy czegokolwiek. Nie znaleźli, gdyż dla świętego spokoju w Polsce, po prostu go nie potrzebuję. Dwa psie wariaty wystarczą. Wyszedłem z domu. Podszedłem pod furtkę, uspokoiłem psy. Patrzyłem przez chwilę i trudno mi było uwierzyć. Starsi Panowie, dystyngowani. Otworzyłem bramkę i przywitaliśmy się serdecznie. Weszliśmy do domu....
- Nie pytam się jak mnie znaleźliście - zaśmiałem się. Jeden z nich to były prokurator, drugi... chyba mówią na takich gangster. Usiedliśmy w salonie.
- Co was sprowadza? - zapytałem.
- No cóż twoja dziwna sława - zaśmiał się Roman. Nie zrozumiałem. - Głośno tu i ówdzie o tobie. Pomyśleliśmy sobie, że warto może pomóc. Tak tylko żartuję. Kiedy ostatnio razem się spotkaliśmy? Ponad 15 lat temu. Kawał czasu.
Zaczęliśmy wspominać nasze coroczne spotkania w pewnym małym miasteczku. W pensjonacie, który na czas naszych "rodzinnych" wizyt pustoszał. Oprócz oczywiście kucharza i małej obsługi. Potem wszystko się nieco nam pourywało. Adam został prokuratorem, Roman rozwijał swoje zdolności z zakresu łupiestwa i rozboju. Mnie los nieco oszczędził....
- Pamiętasz jak daliśmy tobie cynk o dwóch cwaniakach z Włoch, co to w Polsce chcieli handlować fałszywymi dolarami? - luźno rzucił Roman.
- Tak, trudno nie pamiętać, dostałem wtedy chyba swój najdurniejszy awans. Wtedy się jednak cieszyłem jak dziecko. Dzisiaj żałuję. - stwierdził Adam.
Znałem tą sprawę......
Na krańcach Polski pojawiło się dwóch Włochów i przy pomocy kilku cwaniaczków z dwóch miast wojewódzkich ( wówczas Polska miała ich 49) chciała wejść na rynek polski z ponad dwoma milionami fałszywych dolarów. Były to czasy, gdy tzw. mafia pruszkowska czy inna była w powijakach. Albo ich jeszcze wtedy nie było. Owi Włosi próbowali z różnymi ludźmi. Mimo ostrzeżeń udawali, że nic nie rozumieją. Dwa miesiące później jeden został zatrzymany w wynajmowanych mieszkaniu z podrzuconymi fałszywkami oraz narkotykami. Drugiemu pozwolono odjechać do Włoch z wiadomością, że Polacy też potrafią.
A pozostali Polacy, którym zamarzył się Neapol? Dwóch przez długi czas nie wystawali głów z centralnej Polski a pięciu pozostałych znaleziono martwych w samochodzie, gdzieś w lesie, niedaleko jeziora. Na polnej drodze...Ponoć samochód się zapalił. Skąd były jednak kule? No cóż człowiek strzela, Pan Bóg kule nosi....Sprawców nigdy nie wykryto.
Pamiętam, że był to czas gorący. W tamtym przygranicznym kotle w ciągu roku zginęło chyba 17 różnych, mało ciekawych ludzi. Adam awansował. Roman miał spokój. Na jakiś czas...
.....
W którąś październikową noc spotkaliśmy się w pensjonacie.
- Wiesz, dogadaliśmy się. - rzekł Romek.
- W jaki sposób? - obaj niemalże zapytaliśmy.
- No, więc, góra, czyli do Kołbaskowa przypada...., od Kołbaskowa do Gubina biorą ci z centrum, ja cały dół.
- Ostro - powiedziałem. Romek się uśmiechnął.
- W górę serca! - krzyknął i wzięliśmy kieliszki z wódką. Sięgnąłem po chleb. Uwielbiam zapach świeżego chleba.
- Znasz sprawę celniczki z.... - rzucił mimochodem Adam.
- Tak, znam - odparł Romek - To nie my.
Zapadła cisza. Uwielbiałem jak się obaj dogadują. Nigdy się nie spotykają, nawet w domach, nie dzwonią do siebie, a wszystko wiedzą. Jak oni to robią? Nie wnikałem w to. Zresztą, po co?
- Czego chcesz? - spytał Roman.
- Jednego, właściwie dwie rzeczy - ciszy i spokoju.
- Załatwione.
Wszyscy się domyślali, kto za ową sprawa stał, jednak ani policja i prokuratura nie mieli dowodów. Góra naciskała. Parę dni później z Nysy wyłowiono zwłoki i sprawa ucichła. Na granicy zapanował błogi spokój...
- Powiedz mi Roman, jak to jest z tym przemytem?
- Prosto. Jak czerwoni są u władzy to tiry walą do Warszawy, Łodzi, czasem do Gdańska. Jak u władzy są twórcy "polskiej wolności" to tiry jeżdżą po całej Polsce. Nawet na Wschód. Tak to wygląda. Sporo wtedy idzie na Śląsk czy do Wrocławia. W Gdańsku to chyba mają tam potężne hurtownie przemytu, widać po ilościach.
- Co przemycają? Papierosy?
Romek zaśmiał się.
- Wszystko, papierosy teraz to prawdziwy odlot. Kupujesz wielbłądy ( Camele - przyp. autora) za 10 fenigów paczka, puszczasz w ruch za 80 czy 90 fenigów, odpalasz dolę bazarowiczom hurtowym, ci naganiaczom, następni wagoniarzom ( z reguły sprzedawcy na bazarach) i się kręci. Na tirze jest około ponad dwieście dużego do przodu. Zależy, co to ma być. W Polsce nie idą "setki", lecz osiemdziesiątki (chodzi tutaj o długość Marlboro). Zysk dobry, lecz "setki" idą na Wschód. Tam przebitka jest trzy razy większa. To jednak przez Polskę nie idzie.
- Którędy - zapytałem.
- Cypr, Turcja, i.. samoloty. To najpewniejszy środek przemytu w Rosji. No i duży.
- Jak dostajesz setki?
- To już inny kaliber. Z reguły z USA.
- Z USA?
- A co ty myślisz, że USA to kraj, który handluję według reguł książkowych? Spróbuj w Richmond kupić paczkę za 5 centów? A jednak są takie. W kontenerach na Cyprze...- nie dokończył. Dałem spokój.
- Ale coś się teraz zmienia. Zaczyna być dużo sprzętu i maszyn, coraz więcej ginie w Polsce ciągników ciężarowych. Jak sądzisz skąd zwykły kierowca z Wrocławia nagle stał się właścicielem firmy transportowej z tirami w ilości siedmiu sztuk? Z oszczędności po komunie? Przestań.... A inni ci politolodzy z łaski ludu naiwnego? Skąd mają środki na reklamy typu - dam ci wolność tylko wybierz mnie w telewizji? Na wille czy apartamenty, o innych nie wspominam. Z składek członkowskich po pięć zeta? Daj spokój.
.......
2001 rok.
Czy był ciąg dalszy? Zapewnie. Czy go poznamy? Trudno powiedzieć. Gdzieś w Polsce w ciszy, z dala od fleszy, od zgiełku ludzkich siedlisk czy namolnych dziennikarzy od czasu do czasu, spotykają się i .... O czym rozmawiają, czym się zajmują? Mhmm ... to już słodka tajemnica. Trzej Muszkieterowie tak ich nazwaliśmy.
Dlaczego o nich wspominamy na naszej stronie?
2008 rok
.
Trzech muszkieterów